Jedno z moich ulubionych zdjęć, które zachowały mi się z oazy.
Dzięki automatowi do kawy, woźnemu obdarzonemu ponad przeciętnym poczuciem humoru i klasie, która jest mistrzem świata we wszystkim, co pozytywne, przeżyłam drugi tydzień. Zbijamy piony. Spokojnie, tak jak obiecałam poganiającym mnie z notką, wrzucę nowe zdjęcia.