wtorek, 19 czerwca 2012

you found me...

Dobrze, więc: upał - jest, koktajl z frezzes'u o smaku czystego lodu z lodem - jest, 'Dziennik Bridget Jones', olejek do opalania i patrzały przeciwsłoneczne - są, jedyne szczęście na wyłączność - yyym...
Czasem chciałabym połączyć w sobie cechy kilku ludzi. Może gdybym była komiczną, roztrzepaną blondynką liczącą jednostki alkoholu każdego dnia i zaliczającą wszystkie życiowe porażki na oczach faceta, na którym obecnie chcę zrobić wrażenie jak Bridget, byłabym jednocześnie bardziej zdystansowana do tego całego syfu, które mnie tak dołuje w dniu dzisiejszym. Ale no, nie potrafię olewać tego, kiedy ktoś zrobi mi przykrość, po prostu zapomnieć i żyć sobie z uśmieszkiem dalej. Nie nie, stop.W takim razie, co to za przyjemność utrzymywać kontakt z taką osobą, z którą możemy wszystko. ale która jednocześnie może nam jechać bez granic, nie obchodząc się tym, co sprawia nam przykrość? Wszyscy kochamy się otaczać ludźmi, którzy chcą dla nas dobrze i starają się byśmy czuli się przyjemnie w ich towarzystwie, czuć się ważni. Lubimy im się wtedy odwdzięczać tym samym. Ale stosunki z kimś kto nie potrafi nas docenić, ani dać nic dobrego z siebie, bardziej nam szkodzą niż prowadzą do upojenia szczęściem, a przecież nie tylko w upały jesteśmy go spragnieni. 
Paznokcie mi się rozdwajają na samą myśl o takiej przyszłości.




THE FRAY - YOU FOUND ME


                                                          

1 komentarz:

  1. Kochana masz wokół siebie życzliwych ludzi i tego się trzymajmy:*

    OdpowiedzUsuń