Rok 2011. Było trochę potu, zmęczenia, sporo paczkowanego żarcia, masa pięknych widoków i ogrom fantastycznych ludzi. W piątek znowu wracamy w Beskid Sądecki z naszym skromnym KSM-em, tylko niestety z 60% mniejszą grupą.
Na większości zdjęć można zobaczyć twarz jakże przystojnego "prezesa" przyozdobioną urozmaiconą mimiką i o niesamowitej fotogeniczności...że tak zażartuję.
Jest niesamowicie, mam nadzieję, że utrzyma się to jak najdłużej. Nie chcę, żeby to zauroczenie i zapatrzenie w siebie spłowiało. Ryly. Tak ogromnie mi zależy...
barszczyk, please :-)
OdpowiedzUsuń