czwartek, 7 czerwca 2012

war in the head

Pochmurny czerwcowy czwartek.| Kolejny taki. Co kilka sekund rzucam spojrzenie na blat biurka, następnie od niechcenia przejeżdżam palcami po klawiaturze. Dzisiaj wyjątkowo kiepskie samopoczucie utrudnia mi klecenie ogarniętych zdań.  Przy kolejnym spoglądnięciu na półkę usytuowaną przy biurku zwracam uwagę na leżącą grzbietem książkę otwartą na 242 stronie. Wyciągam po nią rękę, odwracam i spoglądam na spisaną czarnym drukiem kartkę papieru:

"Drogi Johnie. [*] Zdaję sobie sprawę,że to dla Ciebie straszny czas. Staram się nie myśleć o wojnie, lecz nie potrafię odpędzić od siebie jej obrazów i przez cały czas jestem przerażona. Oglądam wiadomości i wertuję gazety, wiedząc, że znajdujesz się w samym środku tego wszystkiego, i próbując odgadnąć gdzie w tej chwili jesteś i przez co przechodzisz. Co noc modlę się, żebyś wrócił bezpiecznie do domu i zawsze będę się o to modliła. Przeżyliśmy razem coś cudownego i pragnę być na zawsze zachował to wspomnienie. Nie chcę też, byś choć przez chwilę pomyślał, że nie znaczyłeś dla mnie tyle ile ja dla Ciebie. [*] Dzięki poznaniu Ciebie zrozumiałam czym naprawdę jest miłość."

Przecieram dłonią piekące po nieprzespanej nocy oczy i odkładam książkę w głąb szuflady. 
Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Być może bohaterowie książek Sparks'a mają podobny problem. Być może okropne sytuacje wykreowane przez autora książki, też nieźle dają im w dupę. Mimo tego, że staram się, by wszystko ruszyło do przodu, to wysysa ze mnie więcej energii niż mogłam się tego spodziewać...Gdzieś ulatnia się dobra passa, na jej miejsce wpycha się roztargnienie i niepokój. To wszystko z obawy przed utratą tego, co udało się zdobyć w ostatnim czasie, z obawy przed zaprzepaszczeniem cennego czasu poświęconego na to, by było dobrze, by nie utracić spełnionych marzeń, by wciąż trzymać je mocno w dłoni, nie puszczać ani na chwilę, pielęgnować i nieustannie dokarmiać...
I dokarmiać. A propo..co na obiad?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz